#13. Nightswimming
Najbardziej mi smakują te papierosy, które nie spalają się tylko dla ugaszenia głodu nikotynowego. Są pełniejsze, zapierają dech na dłużej. Celebruję koronację po raz kolejny. Mały sukces, werbalne zapewnienie, że przygoda w tym kurwidołku zwanym pracą będzie dalej trwać. Ale..
Where's your crown, King Nothing?
Opłakuję śmierć, po raz kolejny opłakuję swoją śmierć, tę która miała miejsce kilka kocich żyć temu - nie pierwszy nie ostatni płak, na pewno nie ostatni w tym roku. Idzie nowe do opłakania. Ze szczęścia, czy ze smutku? Nie wiem. Znajdę sobie powód. Chyba że mi go dasz. Wtedy wiem, że będzie właściwy. Ufam, że będzie bardziej prawdziwy niż ten, który znajdę.
Niewyjaśnione śnione śnione śnione sytuacje
Płaczę z żalu. Z braku, z nadmiaru.
Jestem wiecznie spóźniony na coś/dla czegoś/po kogoś/dla kogoś. Chciałem i powinienem zniknąć, tak jak chciałem.
Dusząc się i kaszląc, ciało zadecydowało, że jeszcze nie.
Znowu zadecydowano za mnie.
Mam o to do niego pretensje. Jak bardzo bym chciał dać sobie w ryj i jak często bym chciał? Sam dobrze wiem.
Daję. I w mordę. I w gardło.
He's like a detuned radio.
Próbowałem nie oddychać.
Zawsze jednak głowa znalazła czubek fali, oczy spuchnięte od nadmiaru soli za każdym razem otwierały się tak samo zdziwione. Łyk oddechu. Pożar w płucach, gdy znów chłoną zimny dym zamiast wody. Następna fala już nadchodzi. Może zdążę nacieszyć się dymem.
Reposted from thegarden